BIENIAS, DRAGON, GÓRAL: KTÓRĄ DROGĄ PÓJŚĆ?

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-07-23

Zapraszam do przeczytania krótkiego bloga, w którym dzielę się swoimi przemyśleniami na temat czołowych polskich pięściarzy i ich przyszłości.

Jackiewicz kontra Zaveck:

W najnowszym rankingu federacji WBO Krzysztof Bienias (38-3, 16 KO) okupuje szóste, a Rafał Jackiewicz (34-8-1, 18 KO) czwarte miejsce w wadze półśredniej. Biorąc pod uwagę udaną obronę interkontynentalnego pasa WBO przez "Kisiela" w ubiegłym tygodniu, Bienias jak nie awansuje, to na pewno nie spadnie niżej w kolejnym zestawieniu. Natomiast Jackiewicz celuje w eliminacyjny pojedynek do tytułu IBF z Janem Zaveckiem (27-1, 15 KO) w październiku, ale jeszcze nie wszystko zostało dopięte i walka ze Słoweńcem nadal pozostaje niewiadomą. Rewanżu bardzo chce sam Rafał by udowodnić wszystkim, że zwycięstwo w pierwszej konfrontacji nie było dziełem przypadku, oraz że jest lepszym pięściarzem bez zbędnej pomocy sędziów. Pytanie tylko, czy nie lepiej i atrakcyjniej byłoby zorganizować pojedynek dwóch Polaków? Z jednej strony walka bokserów z jednej grupy teoretycznie się wyklucza, ale z drugiej Andrzej Wasilewski miałby pewność, iż zwycięzcą i oficjalnym challengerem dla wielkiego Miguela Cotto będzie któryś z jego podopiecznych. Analizując pięściarzy, którzy są przed Polakami, można śmiało stwierdzić, że więcej niż prawdopodobne iż Andrzejowi Wasilewskiemu udałoby się przekonać włodarzy WBO do usankcjonowania takiej walki. Pierwszy na liście Manny Pacquiao myśli bardziej o pieniądzach niż tytułach, a drugi w kolejce Joshua Clottey przegrał właśnie z Cotto po bardzo zaciętym boju i Portorykańczyk jeśli nie zostanie do tego zmuszony, na pewno szybko nie będzie szukał rewanżu na Clottey'u, bowiem jest to zawodnik piekielnie niebezpieczny, a wciąż jeszcze stosunkowo mało popularny i doceniany. Ja z chęcią obejrzałbym walkę dwóch Polaków...

Sosnowski w PrizeFighter:

W opublikowanym właśnie rankingu WBC Albert Sosnowski (44-2-1, 27 KO wskoczył już na osiemnastą pozycję, a biorąc pod uwagę niezłe lanie jakie dostał ostatnio szesnasty dotąd Travis Walker możemy śmiało przypisać "Dragonowi" przynajmniej siedemnasty numer w kolejnym zestawieniu. Gdy rozmawiałem z Albertem w miniony piątek zapewniał, iż jest krok od dużej walki (szczegółów nie podajemy) i jeśli wszystko pójdzie po jego myśli jeszcze w tym roku zaboksuje z kimś naprawdę liczącym się. Z drugiej strony jest mowa o jego potencjalnym udziale w programie "PrizeFighter", czyli jednodniowym turnieju, w którym startuje ośmiu bokserów walcząc między sobą w 3-rundowych pojedynkach. System pucharowy, bardzo prosty - przegrywający odpada. Stawką jest 25. tysięcy funtów. Propozycja niby kusząca, ale Albert po zwycięstwie nad Danny Williamsem i remisie z Francesco Pianetą naprawdę zaistniał w wadze cężkiej i chyba szkoda byłoby stracić to wszystko na rzecz popularnego tylko na wyspach brytyjskich turnieju. Dziewiąty na liście WBC jest Manuel Quezada, z którym nasz "Dragon" - o czym jestem święcie przekonany - mógłby śmiało rywalizować. Wierzę w wyższość Alberta i drugiego naszego "ciężkiego" Andrzeja Wawrzyka nad Quezadą. Udział w "PrizeFighterze" mógłby wyjść na dobre może Grześkowi Proksie, który wciąż pokornie czeka aż dostanie szansę, ale Albert ma chyba więcej do stracenia niż zyskania biorąc udział w tym programie...

Tomasz Adamek w wadze ciężkiej:

Każdy rozsądnie myślący człowiek zrozumie, iż boks to zawód, a każdy chce zarabiać jak najlepiej. Rynek amerykański jest bardzo specyficzny i naprawdę ciężko jest tam się przebić. Zaporą często nie do przejścia nie są same umiejętności pięściarskie, a sława. Co z tego, że Tomasz Adamek (38-1, 26 KO) niepodzielnie króluje w kategorii cruiser, skoro nie może liczyć na żadną dużą walkę z wyjątkiem potyczki z "Katem" Hopkinsem? HBO czy Showtime wolą pokazać kolejne "odgrzewane kotlety" i największa amerykańska gwiazda od wagi półciężkiej wzwyż Chad Dawson po drugiej konfrontacji ze starawym Antonio Tarverem spotka się po raz drugi z jeszcze starszym Glenem Johnsonem. Jeśli Adamek naprawdę chce zarobić duże pieniądze, rzeczywiście chyba musi przenieść się do wagi ciężkiej. Tu szczerze mówiąc nie daję mu żadnych szans z braćmi Kliczko, jednak poza nimi raczej wszyscy pozostali są w zasięgu "Górala". No chyba że zunifikować wszystkie tytuły...