BIENIAS NOKAUTUJE PARISA

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-07-17

Bardzo podobny przebieg do pierwszej walki miała dzisiejsza, zwycięska, potyczka czempiona WBO Intercontinental wagi półśredniej Krzysztofa Bieniasa (38-3, 16 KO) ze Svenem Parisem (27-5, 18 KO).

Polak oddał początkowe minuty agresywnemu rywalowi, ale z czasem zyskiwał coraz większą przewagę. Pierwsza, trzecia i czwarta runda chyba dla Włocha, który co prawda nie zrobił większej krzywdy "Kisielowi", ale był agresywniejszy. Polak w drugiej odsłonie parę razy skontrował prawym prostym, jednak podkręcił tempo dopiero od piątego starcia. Lewy prosty Krzyśka stopował rozpędzonego Włocha, a Krzysiek do prawego prostego dołożył jeszcze prawy i lewy podbródkowy.

Bieniasowi zabrakło sekund do znokautowania rywala w siódmej odsłonie. Paris dał z siebie absolutnie wszystko w ósmej rundzie, a mimo to przegrał ją z Polakiem. Od dziewiątego starcia Sven walczył na tzw. "długu tlenowym" i można było odnieść wrażenie, że za chwilę przewróci się ze zmęczenia. Mimo to dzielnie cały czas nacierał na Krzyśka, choć wynik już w tym momencie wydawał się przesądzony. Polak znów wstrząsnął Parisem lewym sierpowym, jednak i tym razem zabrakło mu kilkunastu sekund na dokończenie dzieła zniszczenia. Runda dziesiąta i jedenasta to wyraźnba dominacja Bieniasa, któremu jednak można było zarzucić brak agresji. Po każdym jego ciosie Włoch "pływał", lecz podopieczny trenera Łapina nie spieszył się z nokautem. W przerwie przed ostatnią odsłoną Parisa musieli wypychać w narożniku by ten wyszedł na ostatnie trzy minuty i to okazało się wielkim błędem.

Bienias wyprowadził fantastyczną kombinację prawy podbródkowy-lewy sierp-prawy sierp, a wszystkie ciosy doszły głowy przeciwnika. Znokautowany Paris zawisł na linach, a rozpędzony Krzysztof dopadł do niego, poprawił kilkoma prostymi i sędzia przerwał pojedynek. Jak się okazało trochę za późno, bo pobitego Parisa zniesiono z ringu na noszach i odwieziono natychmiast do szpitala. Andrzej Wasilewski i cały sztab BKP został niestety brzydko potraktowany i obrzucony plastikowymi butelkami. Jak widać we Włoszech nie potrafią przegrywać...