KONTROWERSJE: WOJENNE MISTRZOSTWA EUROPY - BRESLAU 1942

Jarosław Drozd, Opracowanie własne

2009-07-13

Ze wszystkich mistrzowskich turniejów, które odnotowano w historii amatorskiego boksu, najbardziej kontrowersyjnymi  - z uwagi na okoliczności - były najprawdopodobniej nieoficjalne, wewnątrzfaszystowskie, tzw. "wojenne mistrzostwa Europy", które odbyły się w dniach 20-25 stycznia 1942 r. we Wrocławiu (Breslau). Niemal natychmiast po zakończeniu II wojny św. zostały one uznane za niebyłe, a wszystkich ich medalistów na zawsze wykreślono z annałów amatorskiego boksu.

W turnieju wystąpili - rzecz jasna - reprezentanci okupujących Europę państw osi, krajów satelickich oraz państw neutralnych. Aby impreza miała odpowiedni poziom sportowy, postanowiono, że ekipy Niemiec, Włoch i Węgier będą mogły wystawić po 16 zawodników, czyli po dwóch w każdej kategorii wagowej. Oprócz nich do Wrocławia przybyły reprezentacje: Szwecji (9 pięściarzy), Hiszpanii, Czech, Austrii (po 8), Chorwacji (6), Słowacji, Finlandii, Holandii i Danii (po 2) i Szwajcarii (1).

Odnotujmy, że zapomnianymi juz przez czas "wojennymi" mistrzami Europy zostali: Costante Paesani, Arturo Paoletti (obaj Włochy), Dezso Frigyes-Fritsch (Węgry), Duilio Bianchini (Włochy), Ferdinand Raeschke (Niemcy), Karl Gustaf Norén (Szwecja), Sven Christensen (Dania) i Hein Ten Hoff (Niemcy).

Ten Hoff (z lewej) w walce z Jack`em Gardnerem o pas mistrza EBU w 1951 r.
 

Jakie były największe gwiazdy wrocławskiego turnieju?  

Paoletti (Rocznik 1919): Pół roku przed wybuchem II wojny św. zaprezentował się poznańskiej i warszawskiej publiczności podczas meczów międzypaństwowych Polska-Włochy. W pierwszym pokonał na punkty Zygmunta Koziołka, by w drugim ulec Edmundowi Sobkowiakowi. 21 grudnia 1945 r. podpisał zawodowy kontrakt. Dwukrotnie - bezskutecznie - stawał przed szansą zdobycia zawodowego mistrzostwa Włoch wagi koguciej. W Weronie od kilku lat odbywa się amatorski turniej pięściarski jego imienia (pod nazwą Memorial Arturo Paoletti).

Frigyes (1914): Srebrny medalista mistrzostw Europy w Budapeszcie (1934) i półfinalista olimpijski z Berlina (1936) w wadze piórkowej.

Bianchini (1922): Najprawdopodobniej najlepszy pięściarz jaki kiedykolwiek urodził się w Rimini. Szybki, silny, z piekielnie skutecznym prawym hakiem. Jako amator stoczył ok. 300 walk, z których 85% wygrał. W 1951 r. podpisał zawodowy kontrakt. Jego karierę zatrzymał jego rodak, Romano Valentini.

Raeschke (1920): Hamburczyk w drodze do złota pokonał m.in. słynnego Czecha Juliusa Tormę, który w czasie II wojny św. jako Gyula Torma reprezentował Węgry. Po zakończeniu wojny Raeschke podpisał zawodowy kontrakt, tocząc 57 płatnych walk. W najważniejszej z nich uległ słynnemu rodakowi Gustawowi Ederowi.

Ten Hoff (1919): syn holenderskiego rolnika, który w czasie II wojny św. przeprowadził się do Oldenburga i przyjął niemieckie obywatelstwo. Boks zaczął uprawiać dopiero w wieku 18 lat, ale dzięki talentowi i znakomitym warunkom fizycznym (196 cm) zaczął odnosić sukcesy. Właściwie od początku kariery amatorskiej nie spotkał na swojej drodze żadnego poważnego rywala. Nie sprostał mu także mistrz olimpijski, Herbert Runge, wobec czego Ten Hoff przyjechał do Wrocławia w charakterze faworyta i nie zawiódł. Jako amator stoczył 194 walki, z których 185 wygrał, w tym 78 przez nokaut. Po wojnie kontynuował karierę pięściarska jako zawodowiec, zdobywając w 1951 r. pas zawodowego mistrza Starego Kontynentu. Po zakończeniu kariery (po porażce z Ingemarem Johanssonem) został działaczem (z czasem prezydentem) zachodnioniemieckiej Federacji Boksu Zawodowego (BDB).

 



Walka bokserska w jednym z obozów jenieckich

Plakat "promujący" walki bokserskie i zapaśnicze w Stalagu 17B w Krems

Sądząc po nazwiskach pięściarzy, którzy brali udział w turnieju we Wrocławiu, nie stał on na najwyższym poziomie. Najlepsi amatorscy pięściarze w tym samym czasie nosili alianckie mundury, walczyli w konspiracji, przebywali w obozach jenieckich, ginęli w obozach koncentracyjnych lub w efekcie rozmaitych czystek etnicznych dokonywanych przez nazistów i ich sojuszników na terenach okupowanych.

Do dzisiaj we Wrocławiu stoi niemy świadek tamtych wydarzeń, legendarna już Hala Stulecia (Jahrhunderhalle, zwana przez długi czas po wojnie Ludową).