Z CYKLU 'ZDANIEM NASZYCH CZYTELNIKÓW'

Łukasz Furman, Mateusz Derlecki

2009-07-04

Dziś kolejny tekst naszego czytelnika. Tym razem swoimi spostrzeżeniami podzielił się z nami Mateusz Derlecki, znany stałym bywalcom bokser.org jako Hillowh. W rozwinięciu przedstawiamy jego tekst pod tytułem "Kryzys w HW - kto pokona braci Kliczko ?"

  Waga ciężka pogrąża się w coraz większym kryzysie. Co gorsze, końca kryzysu nie widać a wydaje się on głębszy niż obecny kryzys na rynku światowym. Mija już sześć lat od odejścia ostatniego "Króla" królewskiej kategorii, jak zwykło się określać popularną heavyweight. Na domiar złego, od wagi ciężkiej odwrócili się nie tylko eksperci ale również rzesze zwyczajnych fanów boksu, faworyzując lżejsze kategorie.

Jest co prawda Władimir Kliczko, posiadacz dwóch mistrzowskich pasów oraz pas legendarnego już the ring, uważany za zdecydowany numer jeden swojej dywizji. Jednak nie może się on cieszyć popularnością godną mistrza wagi ciężkiej. Co prawda, spacyfikował w mistrzowskim stylu (a przy tym niewiarygodnie wręcz nudnym!) innego mistrza, Sułatana Ibragimowa. Przed tygodniem zwyciężył w starciu na szczycie, łatwo pokonując innego niepokonanego dotychczas mistrza, Rusłana Czagajewa. Lecz walki tej nie chciała pokazać żadna amerykańska TV. Walki Kliczki muszą odbywać się w Niemczech, gdzie zresztą spędził większość swej kariery. Czyżby Amerykanie nie interesowali się już zawodowym boksem? Nie, Ameryka chce emocji...

Innym przykładem słabości obecnej HW jest powrót emerytowanego brata Władimira, Witalija Kliczki. 37-letni Ukrainiec powrócił po 4-letniej przerwie, w czasie której bardziej niż powrót do sportu interesowała go kariera polityczna. Niemniej, już w pierwszej walce po tak długiej przerwie, zdeklasował mistrza świata federacji WBC. W kolejnej walce, w zasadzie w meczu do jednej bramki, rozprawił się z oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza WBC. O istnej profanacji pasa WBA szkoda wspominać, co udowodnił ostatnio 46-letni Evander Holyfield pokonując Nikołaja Wałujewa, oczywiście "przyjaźni miszowi" arbitrzy punktowi widzieli ten pojedynek w odmienny sposób. A jest przecież jeszcze jeden mistrz WBA...

Czy jest szansa aby waga ciężka powróciła do łask fanów oraz fachowców pięściarskiego świata? Czy możliwe jest, aby mistrzowskie walki HW odbywały się w takich miejscach jak Las Vegas, Los Angeles czy New York? Na pewno! Niemniej, nie nastąpi to raczej za sprawą Władimira Kliczki, który swym ostatnim występem miał zamiar przebojowo zabłysnąć i powrócić do USA. Stało się dokładnie odwrotnie, bokser który chce być nazywany królem wagi ciężkiej, mając w swej ostatniej walce rywala na deskach już w drugiej rundzie, przez kolejnych ponad 30 sekund nie zadał ani jednego mocniejszego ciosu... Nie wypominam mu, że nie znokautował Uzbeka, ale nie zrobił nic aby choć na chwilę wzrosło stężenie adrenaliny we krwi widza. Nie jest dziwnym zatem fakt, że fani w każdym kolejnym rywalu Kliczki, widzą jego potencjalnego pogromcę, z utęsknieniem czekając na porażkę Ukraińca.

Kolejnym przeciwnikiem "Stalowego Młota" będzie najprawdopodobniej Aleksander Powetkin. Mistrz olimpijski z Aten jest bardzo rozsądnie i umiejętnie prowadzony, problem w tym, że z Kliczką ma iluzoryczne szanse na wygraną. Powetkin potrafi bić seriami, zadaje wiele uderzeń, ma znakomitą wydolność. Kłopot w tym, że jego obrona wydaje się być dziurawa jak szwajcarski ser, nie ma nokautującego ciosu a jego umiejętności prowadzenia walki są co najwyżej średnie. Do tego niespecjalne warunki fizyczne, a zapewne także nie jest on posiadaczem "granitowej szczęki"...

Bardzo medialny ostatnimi czasy zrobił się David Haye. Brytyjczyk po zdominowaniu cruiserweight, postanowił spróbować swoich sił w wadze ciężkiej. Zaczął od wysokiego C, bowiem po pokonaniu Monte Barretta, wyzwał na pojedynek Władimira, jednak do starcia ostatecznie nie doszło. Jednak mimo całej swej ringowej i poza ringowej charyzmy, Haye nie jest materiałem na króla HW. Ale tu nie potrzeba Kliczki, wystarczy bokser z mocnym uderzeniem, który zdoła go czysto trafić. Sporo pisałem o tym w poprzednim felietonie, więc nie będę już teraz roztrząsał tej sprawy. Haye nie stanowi zagrożenia braciom Kliczko i HW jeszcze bardziej musiałaby opaść z sił aby osiągnął coś znaczącego.

Chyba jedynym realnym zagrożeniem dla braci Kliczko wydaje się dziś Chris Arreola. Niepokonany amerykański "ciężki", przebojowo zdobywa popularność w USA. Jego walki cieszą się popularnością, ponieważ nie ma w nich miejsca na bokserskie szachy. Nawet gdy pojedynek jest zupełnie jednostronny (Couser, Hayes), Arreola efektownie nokautuje rywali. Potrafi zaoferować nam walkę na śmierć i życie, gdy z Walkerem najpierw sam był liczony, by następnie zupełnie zdewastować rywala. Na swoim koncie ma także zwycięstwa nad niepokonanym Whiterspoonem i weteranem światowych ringów, Jameelem McCline'm. Arreola, wspominany w kontekście możliwej jesiennej walki z Witalijem Kliczko, wydaje się mieć w tej konfrontacji spore szanse na zwycięstwo, biorąc zwłaszcza pod uwagę problemy kondycyjne i wyraźnie słabszą dyspozycję niż za najlepszych lat starszego brata. Nie oszukujmy się jednak, Arreola boksersko stoi wyraźnie niżej od ukraińskiego rodzeństwa. Jednak posiada atrybuty którymi może realnie zagrozić braciom Kliczko- dobre warunki fizyczne, potężną siłę fizyczną oraz mocny cios, świetną wydolność, ponadto umiejętność zadawania kombinacji ciosów oraz ringową agresję. Najważniejsze jest jednak chyba to, że każdorazowo oferuje nam solidną dawkę emocji. Nawet jeśli polegnie w starciu z Kliczko, na pewno będziemy podekscytowani oglądając taki pojedynek. Nie sądzę aby Arreola był materiałem na kolejnego wielkiego HW ala Lennox Lewis, to nie ta półka, ale patrząc przekrojowo na dzisiejszą wagę ciężką, na pewno ma duże szanse aby sięgnąć po mistrzostwo. Chris nie może jednak pozwolić sobie na lżejsze przygotowania, na wagę ponad 115 kg, jaką wnosił do ringu z Walkerem i McCline'm. W takiej formie nie ma mowy o wygrywaniu z Ukraińcami! Udowadniał jednak wcześniej, że potrafi ciężko pracować i przygotowywać się bardzo solidnie.
Warto także wspomnieć, iż szanse Arreoli są zdecydowanie wyższe w przypadku starcia z Witalijem, który wydaje się być obecnie o wiele słabszy od Władimira, prezentującego efektywny i taktyczny boks. Jednakże nawet przed pojedynkiem ze starszym bratem, Arreola nie będzie faworytem a jego zwycięstwo będzie odbierane jako niespodzianka.

Na razie to tylko luźne prognozy. Nie pozostaje nam nic innego, niż czekać na pojedynek Arreoli z braćmi Kliczko. A jeśli nie Arreola, to pewnie znów pojawi się ktoś, w kim będziemy widzieli pogromcę Kliczki ;-)

Mateusz Derlecki