WYRÓŻNIENIA MIESIĘCZNE - CZERWIEC

Redakcja, Informacja własna

2009-06-30

Pomimo, że większość z nas zapamięta czerwiec jako miesiąc gdzie dowiedzieliśmy się o niezliczonej ilości przełożonych lub odwołonych walk, to mimo wszystko nie zabrakło w nim tych czysto sportowych emocji, również z wieloma polskimi akcentami. Zapraszamy do lektury miesięcznych wyróżnień redakcji BOKSER.ORG za czerwiec.

Zawodnik miesiąca, świat – Władimir Kliczko

Mistrza w danej dyscyplinie można szybko poznać po tym, że gdy się patrzy na jego występ, to wszystko wygląda tak łatwo, że mamy wrażenie, iż za chwilę sami moglibyśmy wyjść na sportową areną i robić to samo. Dokładnie tak wyglądała walka Władimira Kliczko z Rusłanem Czagajewem. Ukrainiec był dobry jak nigdy, walczył dużo bardziej odważnie niż w swoich poprzednich pojedynkach, a przecież skala trudności rywala była zdecydowania wyższa. Zdezorientowany Uzbek, który do tej pory uchodził za odważnego, pomysłowego i skutecznego pięściarza nie mógł uwierzyć, że różnica w umiejętnościach obu zawodników jest tak duża. Kliczko udowodnił, że jest pierwszym od czasów Lennoxa Lewisa prawdziwym czempionem królewskiej kategorii wagowej i na dobre zamknął usta krytykom. Teraz jedyną logiczną walką wydaje się ta ze starszym bratem Witalijem. Niestety, zgodnie z obietnicą złożoną matce do takiego starcia nigdy nie dojdzie.

Walka miesiąca, świat – Adrian Diaconu – Jean Pascal

Gdy obaj pięściarze wchodzili do ringu, na trybunach można było wyczuć wiszącą w powietrzu atmosferę wyjątkowego wydarzenia. Debiutujący w kategorii półciężkiej Kanadyjczyk Jean Pascal zapowiadał, że nie zmarnuje drugiej w karierze szansy na mistrzowski tytuł i dotrzymał słowa. Nie przyszło mu to jednak łatwo, gdyż mieszkający i walczący od lat w Kanadzie Rumun Adrian Diaconu miał sporo do udowodnienia po dwóch ostatnich występach, które wzbudziły u wielu mieszane uczucia. Diaconu atakował od pierwszej do ostatniej rundy, Pascal starał się przepuszczać ofensywne akacje Rumuna i kontrował niesamowicie szybkimi ciosami prostymi. Obaj pięściarze po otrzymaniu jednego ciosu chcieli natychmiast odpłacić rywalowi tym samym. Nikt nie unikał walki i nikt nie chciał dać za wygraną. W efekcie wypełniona po brzegi hala Bell Centre w Montrealu oglądała pojedynek, o którym mówić się będzie przez lata. My ze swojej perspektywy patrząc na tę pięściarską ucztę i całą otoczkę imprezy, możemy się tylko domyślać, dlaczego prezes pewnej stacji telewizyjnej mocno związanej z boksem tak bardzo zabiega o pojedynek Adamek – Gołota.

Niespodzianka miesiąca, świat – Wygrana Gabriela Campillo z Hugo Hernanem Garayem

Hugo Hernan Garay po obronie tytułu z Jurgenem Breahmerem zasłużył na pojedynek przed własną publicznością z potencjalnie słabszym rywalem. Taki był plan Argentyńskiego obozu, kiedy z miejscowości Santa Fe Garay bronił pasa WBA kategorii półciężkiej z Gabrielem Campillo. Hiszpan po raz pierwszy walczył w swojej karierze o tytuł, po raz pierwszy także poza Europą, a na trzy batalie toczone poza granicami rodzinnego kraju przegrał dwie. Garay na swój tytuł pracował przez długie lata. Najpierw zdaniem wielu niesłusznie przegrał dwa razy z Zsoltem Erdeiem, a potem przytrafiła mu się jeszcze jedna porażka przez dyskwalifikację. Po tak długiej drodze na szczyt można było przypuszczać, że Argentyńczyk najgorsze ma już sobą. Niestety jak się okazało po walce, Garay zamiast pracować nad swoją bokserską techniką, musiał przed pojedynkiem w dramatycznie szybki sposób zbijać wagę. Według nieoficjalnych informacji, żeby zmieścić się w limicie swojej kategorii, Argentyńczyk pozbywał się przez ostatni miesiąc około 20 kilogramów. W efekcie słynący z wzorowej wydolności pięściarz po 4 rundach nie miał siły się ruszać. Walczący znakomicie z kontry Campillo nie mógł nie wykorzystać takiej szansy i do ostatniego gongu skutecznie punktował coraz bardziej wycieńczonego rywala. Nawet sędziujący „po gospodarsku” sędziowie nie byli w stanie obronić miejscowego zawodnika przed utratą tytułu. Garaya teraz czeka ponowna wspinaczka na szczyt.

Zawodnik miesiąca, Polska – Grzegorz Proksa i Krzysztof Cieślak

W głosowaniu redakcyjnym pięściarze otrzymali po tyle samo głosów. Ich kariery są na różnych etapach, ale na nasze wyróżnienie obaj w pełni zasłużyli. Grzegorz Proksa cały czas celuje w mistrzostwo Europy i demolując w niecałe trzy rundy groźnego Jamie Coyle’a udowodnił, że jest gotowy na takie wyzwanie. Krzysztof Cieślak z kolei stanął przed pierwszą w swojej karierze poważną próbą i pomimo, że jego początkowe zawodowe walki pozostawiały spory niedosyt, to występ z Samuelem Kamau o młodzieżowe mistrzostwo świata był pięściarską ucztą, która zaspokoiła apetyty nawet najbardziej wybrednych sympatyków pięściarstwa. Cieślak wygrał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie, po jednej z najlepszych walk na polskiej ziemi w ostatnich latach. Obaj Polacy pokazali niesamowitą wolę walki i gotowość do podejmowania wyzwań. Ich zwycięstwa cieszą tym bardziej, że obaj są jeszcze bardzo młodzi i co najmniej tak dobrymi występami jak w minionym miesiącu będą nas z pewnością zachwycać przez kilka kolejnych lat.