CHCIAŁBYM ZOBACZYĆ WALKĘ ADAMEK-PASCAL

Matt Mizerski, Jarosław Drozd

2009-06-24

Mój kolejny podopieczny został zawodowym mistrzem świata. Jean Pascal to była bardzo ciekawa postać w drużynie kanadyjskiej. Niezwykle utalentowany i sprawny fizycznie. W ringu poruszał się jak pantera, mając po prostu "zwierzęce" wyczucie walki. I lubił się bić, co było jego najtrudniejszym do okiełznania problemem. Kiedy poszedł "w bój" zapominał o wszystkim, nie zwracał wtedy uwagi na obronę i często przyjmował sporo niepotrzebnych ciosów.

Jean to zawodnik bardzo widowiskowy, kiedy wchodził do ringu, wiadomo było, że zawsze stanie się coś ciekawego. Stoczył wiele emocjonujących walk i dlatego też był lubiany przez publiczność.

Pamiętam jak w listopadzie 2001 r. po uczestnictwie w turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie, gdzie młodziutki jeszcze Pascal nie dał rady doświadczonemu Mirosławowi Nowosadzie, pojechaliśmy na Syberię do Niżnowartowska. To jeden z nielicznych turniejów w boksie amatorskim, gdzie zawodnicy otrzymywali pieniądze za start i za wygrane walki. Na Syberii nie ma zbyt wielu Murzynów, więc Jean Pascal od razu się wyróżniał. Po wygraniu walki z miejscowym zawodnikiem stał się ulubieńcem spragnionej ciekawego boksu publiczności. Kolejną walkę stoczył z Viktorem Poliakowem. Nie była to walka, a wręcz prawdziwy i ekscytujący bój. Publiczność oglądała tę ringową wojnę "na stojąco", a Poliakow i Pascal pokazali, że boks amatorski też może być emocjonujący. Przy trzech sędziach rosyjskich Pascal został uznany za pokonanego ale do końca turnieju był ulubieńcem publiczności.

Jean Pascal, z natury bardzo pogodny, był pozytywną postacią w naszej drużynie, chociaż czasami bywał trochę "humorzasty", ale nigdy nie trwało to długo. Jean to zawodnik, któremu potrzebny jest psycholog sportowy, aby pomagał mu w przygotowaniu do walki - głównie w opanowaniu emocji.

Jean swoje największe sportowe sukcesy odnosił w kategorii lekkośredniej (71 kg). Gdy wprowadzono nowe kategorie wagowe, likwidując 71 kg, nie miał wyboru i musiał przejść do 75 kg. "Zrobienie" wagi do 69 kg. było po prostu niemożliwe ze względu na jego budowę fizyczną. Miał tylko 7% tzw. "body fat" , bardzo mało, jak na taką kategorię wagową. Przejście do 75 kg. było dla niego niezbyt korzystne, bo raptem się okazało, że przeciwnicy przestali się przewracać po jego ciosach. Myślę, że jest to jeszcze bardziej istotne w wadze półciężkiej. Co by tu jednak nie powiedzieć, jest to ciekawy zawodnik i z zainteresowaniem będę śledził dalszy rozwój jego kariery.

Cieszę się, że potrafił się pozbierać po nieoczekiwanej porażce. Prawdę mówiąc chciałbym kiedyś zobaczyć go w walce z Tomaszem Adamkiem. Myślę, że nie żałowaliby siebie i byłaby to walka, którą oglądalibyśmy "na stojąco".

Matt Mizerski
Ottawa, Kanada