NOC SZALONEGO POLSKIEGO WOJOWNIKA

Marcin Filipowski, Korepondencja własna, fot. T. Dyrda

2009-06-08

W minioną sobotę na gali boksu zawodowego w Bally's Casino w Atlantic City  (New Jersey) doszło do pasjonującego pojedynku, w którym Przemek "The Machine" Majewski (11-0, 7 KO) w iście mistrzowskim stylu pokonał niezwykle szybkiego Latifa Mundy (8-1, 3 KO). Ten 8-rundowy spektakl został wysoko oceniony przez sędziów, którzy punktowali zgodnie: 80-71, 77-74, 78-73 na korzyść naszego pięściarza

Staram się być na wszystkich walkach Przemka, od samego początku, i znam jego potencjał oraz siłę. Wiem, że, kiedy wychodzi do ringu, to zawsze po to, by dać z siebie wszystko i zaprezentować boks na najwyższym poziomie. Z pojedynku na pojedynek chłopak się rozwija i zaskakuje talentem, ale to, co zobaczyłem w sobotę przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Nigdy nie żałowałem jazdy (w jedną stronę 3 godziny), kiedy walczy w Atlantic City, ale w sobotę żałowałem jednego: że to widowisko nie było transmitowane przez żadną ze stacji  telewizyjnych! Po takiej ringowej wojnie akcje naszego pięściarza wzrosły by o 100%!

Kontuzjowany zwycięzca

Przemek ukrył, bojąc się, że komisja lekarska nie dopuści go do tego pojedynku, fakt, że w ostatnim sparingu - na kilka dni przed walką - doznał pęknięcia nosa! Wyszedł do ringu z podpuchniętymi oczami i rozległymi krwiakami, kilkudniowym śladem nabytej kontuzji. Przeciwnik przyglądał się mu z dużym zainteresowaniem, nie wiedząc dlaczego nasz pięściarz wygląda przed walką jakby był już po ciężkim boju.

Latif Mundy, czarnoskóry solidny bokser, mimo sromotnej przegranej z kontuzjowanym Przemkiem zaskoczy w przyszłości jeszcze niejednego dobrego pięściarza swoją szybkością i bardzo trudną do kontrowania techniką błyskawicznych, potrójnych ciosów:  prawy-lewy-prawy.

1 Runda
Przemek dopiero w końcówce odnajduje sposób na błyskawicznego Mundy, dobrym lewym prostym uspakaja dominującego przeciwnika.

2 Runda
"The Machine" zaczyna rozpracowywać niebezpiecznego Latifa. Nie zapomina o lewym prostym, trzyma szczelną gardę i stara się nie dopuścić do przyjęcia ciosu przeciwnika w okolice nosa (sic!)

3 Runda
Przemek wyprzedza rywala szybkością, genialnie dociera do głowy przeciwnika i w końcówce rundy zaskakuje go swoja siłą i efektowny lewy prosty poprawia rozbrzmiewającym w całej sali potężnym piorunującym prawym na szczękę, po którym Mundy na kilka sekund pada niczym martwy na deski. Otrząsa się jednak i tak kończy się trzecia runda.

4 Runda
Polak dominuje w niej od pierwszych do ostatnich sekund

5 Runda
Podobna do czwartej, czyli wygrana Przemka.

6 Runda
Mundy wyczuwa swoją przegraną i zaczyna agresywnie faulować. Niższy od Przemka Amerykanin dochodząc do zwarcia uderza Polaka głową. "The Machine" nie reaguje, ale z otwartego łuku brwiowego wypływa krew, zalewając najpierw oko i następnie całą twarz. Kolejna wygrana runda.

7 Runda
Lekarz przed dopuszczeniem Polaka do tej rundy, pojawia się w ringu, sprawdzając rozcięcie i zadaje pytanie: "chcesz dalej walczyć?". Majewski mając świadomość punktowej przewagi do 6 rundy, mimo to odpowiada błyskawicznie: „chcę!”. Zaczyna się starcie. Przemka oko w sekundzie zalane jest krwią, ale skutecznie kontroluje przebieg walki, narzucając swój styl i w połówce rundy następuje powtórka z szóstej. Tym razem Mundy głową trafia Przemka 4 centymetry nad lewym uchem. Polak wygrywa rundę, ale wraca do ringu z ekstremalnie zakrwawiona twarzą.

8 Runda
Ostania. Mundy od pierwszej sekundy zasypuje Przemka swoimi kombinacjami. Mając świadomość przegranej walki stawia wszystko na jedna kartę. Majewski odpiera atak, aby w końcu zdominować przeciwnika non stop zadawanymi celnymi ciosami i do końca pokazać swoją przewagę.
 
Werdykt sędziów z wygrana dla Przemka 80-71, 77-74, 78-73 to jedno, a niezapomniany styl walki - jakby to była walka o pas mistrzowski - to drugie. Fachowcy kręcą z uznaniem głowami, twierdząc, że to był styl starej szkoły z najlepszych czasów np. Arturo Gattiego.

"The Machine" to skromny polski pięściarz, ciężko pracujący na swoje utrzymanie w ringu jak i poza nim. Po walce oprócz podziękowań za piękny bój usłyszał ode mnie gromy za stan zdrowia w jakim wychodził do ringu. Usłyszałem wówczas:

-Trochę bolała twarz przed walką, ale wiedziałem ze Latif Mundy to dla mnie wyzwanie, na które czekałem miesiącami. To gość z zerowym kontem przegranych, któremu chciałem pokazać, że jestem tym, który go zatrzyma, plamiąc bilans pierwsza porażką.

Przemek pokazał swoją klasę w jedenastej zawodowej walce, ale należy mu się zasłużony odpoczynek. Choć jak twierdzi, już za kilka dni wraca do pracy, ale jako ...budowlaniec.

Bilans potyczki z Latifem Mundy: 10 szwów nad lewym okiem, 3 klamry na głowie, pęknięta kość nosa, z którą wychodził do walki. O ringu musi zapomnieć, na co najmniej 5 tygodni. Przynajmniej dać sobie spokój od sparingów, ale z czystym sercem, że w tym roku dał już z siebie bardzo wiele.