FLOYD CHCE WIĘKSZYCH PIENIĘDZY

Łukasz Dynowski, fighthype.com

2009-05-28

Rzucanie przez Manny'ego Pacquiao (49-3-2, 37 KO) konkretnych wyzwań to rzadkość. Podczas wizyty w Tajlandii Filipińczyk oznajmił jednak, że celuje w zwycięzcę lipcowej walki pomiędzy Floydem Mayweatherem Jr’em (39-0, 25 KO) a Juan Manuelem Marquezem i dopiero po jej zakończeniu chciałby poznać nazwisko kolejnego rywala. Jeżeli sprawdzą się prognozy "Pac Mana", będzie nim Floyd. Osiągnięcie porozumienia w sprawie tego pojedynku będzie jednak niezmiernie trudne, co Amerykanin potwierdził swą postawą podczas jednego z czatów internetowych.

Problemem, poza osobą promotora Filipińczyka Boba Aruma, z którym Mayweather nie chce mieć nic wspólnego, są oczywiście pieniądze. Wspomniany Arum oraz trener Freddie Roach chcieliby, aby podział zysków wynosił 60/40 na korzyść "Pac Mana", tłumacząc że jest to obecnie numer jeden w boksie. Nieco inaczej widzi to były król rankingów P4P.

- Pacquiao nigdy nie dostanie 50/50. Prędzej piekło zamarznie, niż to się stanie - grzmiał Amerykanin.

Na poparcie swych racji "Pretty Boy" przytacza liczby sprzedanych transmisji w systemie PPV, wskazując że to on jest większą atrakcją i jemu należy się w związku z tym większa gaża.

- Gdy walczył z Oscarem, osiągnęli 1,25 miliona. Gdy ja walczyłem z Oscarem,"zrobiliśmy" 2,5 miliona. Przeciwko Hattonowi, mieli 800 tysięcy z groszami. Ja miałem 930 tysięcy. W Wielkiej Brytanii "zrobiliśmy" ponad milion, im się nie udało osiągnąć nawet połowy tego.- stwierdził Floyd.