KHAN W DRODZE PO SZACUNEK

Piotr Momot, Informacja własna

2009-03-13

Już jutro w Manchesterze dojdzie do jednej z najbardziej wyczekiwanych walk roku. W głównej atrakcji wieczoru znakomicie obsadzonej gali, która odbędzie się w hali M.E.N. Arena do ringu wyjdą Amir Khan (19-1, 15 KO) i Marco Antonio Barrera (65-6, 43 KO). Opinie na temat tego pojedynku są podzielone zarówno wśród kibiców, dziennikarzy, pięściarzy, ale nawet samych bukmacherów, którzy nie wiedzą kogo wskazać jako faworyta tej potyczki.

Starcie Khana i Barrery to klasyczne zderzenie młodości z doświadczeniem. Młodość to szybkość, głód sukcesu i nieprzewidywalność. Doświadczenie to lata spędzone w ringu, wyrachowanie, opanowanie w kluczowym momentach i świadomość własnych możliwości. Barrera na ringu zdobył już wszystko. Jest mistrzem świata w trzech kategoriach wagowych, zarobił miliony dolarów, jest właścicielem dwudziestu mieszkań w stolicy Meksyku, a do ciągłego uprawiania sportu zmusza go już tylko chęć zostania pierwszym w historii swojego kraju czempionem w czterech kategoriach wagowych. Dla Khana jest to z kolei pojedynek o wszystko. Gdy brytyjskie media zaczęły już jego koronację na nowego króla boksu, przytrafiła mu się wpadka z Breidisem Prescottem i porażka w 54 sekundy. Wszystkie jego dotychczasowe osiągnięcia zostały przekreślone, a szanse na zdobycie przez niego mistrzostwa świata zmalały w oczach wielu do zera.

- Jeśli Khan nie wygra tej walki, to nie ma czego szukać w boksie. Jak nie pokona tego starzejącego się gościa z niższej kategorii wagowej to nigdy nie zostanie mistrzem świata – mówi trener Khana Freddie Roach.

Meksykanin zaczynał swoją karierę walcząc w wadze super muszej (52,2 kg), a największe sukcesy święcił w kategoriach super koguciej oraz piórkowej. To tam stał się prawdziwą gwiazdą, której nokautujące uderzenie wywoływało u rywali drgawki. Walka z Khanem odbędzie się jednak w limicie wagi lekkiej (61, 2 kg). Do tej pory Barrera stoczył w tej dywizji dwie walki, ale z pięściarzami o bardzo skromnych warunkach fizycznych. Jeszcze nie spotkał na swojej drodze boksera o użytecznych parametrach jak na tę kategorię. Tutaj właśnie rodzi się pierwsze pytanie. Frank Warren (promotor Amira Khana) znany jest z tego, że prowadzi swoich pięściarzy bardzo ostrożnie, a każdy z nich dostaje na przetarcie dziesięciu delikatnie bijących rywali przed pierwszym prawdziwym testem. Dlaczego więc już w drugiej walce po dotkliwej porażce z Prescottem, Khan staje naprzeciw legendy współczesnego boksu ? Wydaje się, że Warren jednak wie co robi. Po pierwsze Barrera nie znokautował poważnego przeciwnika od czterech lat. Po drugie jego siła ciosu powyżej kategorii super koguciej nigdy nie sprawiała rywalom zbyt wiele kłopotów. Po trzecie Meksykanin nie pokonał nikogo znaczącego od czasów wygrania trylogii z Erikiem Moralesem. Wreszcie po czwarte jest 10 cm niższy od swojego rywala i ma 12 cm mniejszy zasięg ramion.

Amir Khan ma bez wątpienia przewagę szybkości. Dobra realizacja planu taktycznego pozwoli mu trzymać Barrerę na dystans i spokojnie punktować rywala. Kolejną przewagą Khana jest rozcięcie na czole jakiego doznał Barrera w swoim ostatnim pojedynku. Rana po nim jest cały czas widoczna i wygląda na bardzo czułą na uderzenia. Naruszenie jej na początku walki czystym uderzeniem może w efekcie oznaczać wygraną przed czasem Brytyjczyka, a jego nowy rozbudowany sztab trenerski na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Walka jest na jego terenie więc może także liczyć na przychylne spojrzenie ze strony sędziów. Jak powiedział ostatnio uznany brytyjski dziennikarz zajmujący się boksem Steve Bunce:

-    Jeśli stawką walki nie jest żaden tytuł albo gra idzie o pas mistrz Europy, to gwarantuję, że nasi sędziowie będą uczciwi i dadzą ci zwycięstwo jeśli na nie zasłużysz. Jeśli jednak stawką jest coś więcej, to ci po prostu współczuję.

To co może się okazać największym atutem Brytyjczyka, to jego trener – Freddie Roach. Człowiek, który dwa razy trenował Manny’ego Pacquiao kiedy ten w ringu demolował Barrerę, twierdzi że wie wszystko na temat jak pokonać Meksykanina. Khan przygotowywał się do walki na Florydzie, gdzie sparował z wieloma doświadczonymi rywalami z niższych kategorii wagowych m.in. właśnie Pacquiao, a swoimi poradami wspierał go także były mistrz świata wagi ciężkiej i znakomity taktyk Michael Moorer. Roach ma przygotowany plan na walkę co do każdej rundy.

-    Zaczniemy w szybkim tempie, bo Barrera będzie szukał raczej spokojnego startu. Chcemy, aby poczuł moc uderzeń prawdziwego pięściarza wagi lekkiej i sprawić by trochę stracił na pewności siebie. Potem cofniemy się i poczekamy aż sam do nas przyjdzie by móc go skontrować. Końcówka jednak znowu będzie szybka i czuję, że Amir go znokautuje – opowiada z przekonaniem szkoleniowiec Khana.

Barrera w swojej karierze walczył z trzema Brytyjczykami. Paulowi Lloydowi odebrał ochotę do walki już po jednej rundzie. Richiego Wentona zastopował po czterech starciach, natomiast słynnego Naseema Hameda ośmieszył punktując bezlitośnie przez 12 rund, czym praktycznie skończył karierę „Księcia”. Meksykanin stoczył swoją pierwszą zawodową walkę w listopadzie 1989 roku mając zaledwie 15 lat. Mając takie doświadczenie logiczne wydaje się, że w starciu z młodym Khanem uniknie każdego nadlatującego ciosu jeśli tylko będzie tego chciał i nie straci koncentracji. Jednak czy w wieku 35 lat, po wielu ringowych wojnach i czasie, który nie działa korzystnie na jego zmysły refleksu, szybkości i szybkiego reagowania, Barrera jest wciąż tym samym „Mordercą o twarzy dziecka” ? W swoich trzech ostatnich bataliach Meksykanin okazywał syndromy starzenia się. Jego ciało wyglądało na bardziej wygładzone, a szybkość zadawania ciosów była daleko od czasów świetności. Frank Warren nie sprowadzałby Barrery po Wielkiej Brytanii, jeśli nie byłby przekonany, że ten pięściarz ma już najlepsze lata za sobą. Nie w takim momencie kariery swojego największego obecnie gwiazdora i nie za takie pieniądze. Khan w tym pojedynku może odzyskać szacunek kibiców i zdobyć uznanie pokonując jednego z największych pięściarzy ostatniej dekady. Zbyt dużo okoliczności mu sprzyja, żeby ten plan nie mógł zakończyć się powodzeniem. Barrera marzy o tym, aby zakończyć karierę kolejnego brytyjskiego gwiazdora, ale po tej walce prawdopodobnie sam będzie musiał przemyśleć zawieszenie rękawic na kołku.