BANKS: 'WYGRA TEN, KTO WSTANIE Z RINGU'

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-02-18

Tylko dni zostały do walki Tomasza Adamka (36-1, 24 KO) w obronie tytułu mistrza świata International Boxing Federation przeciwko Johnathanowi Banksowi (20-0, 14 KO), niepokonanemu Amerykaninowi, wychownakowi  słynnego trenera między innymi takich mistrzów jak Lennox Lewis czy Władymir Kliczko- Emanuela Stewarda.

W specjalnym wywiadzie, Banks, który przyznaje, że nie lubi dziennikarzy, opowiada o  swoich najmocniejszych stronach, o tym, czego spodziewa się w ringu  po Tomaszu Adamku , zapowiadając, że wie, jak znokautować  Polaka i zabrać mu od razu dwa pasy – magazynu „Ring”, który zostanie Polakowi wręczony 21 lutego i mistrza IBF, o który obaj bokserzy zmierzą się 27 lutego w Prudential  Center  w Newarku.

- Poznałeś Emanuela Stewarda, kiedy miałeś zaledwie 15 lat i bardzo szybko zyskałeś jego uznanie pomimo, że sam nie byłeś pewny swojego telantu.
Johnathon Banks:
Sam nie wiedziałem co umiem, a czego nie.  Wiedziałem na pewno, że mam olbrzymie serce do walki i twardszy charakter niż inni. Na pewno bardziej chciałem zwyciężać.  Trener Steward zauważył we mnie  to, że mam naturalną umiejętność reagowania na to, jak biją ciosy rywale. Podobno tego się na da nauczyć. Albo się to ma, albo nie. Ja mam.

-  Chciałeś znaleźć się w preprezentacji USA na igrzyska olimpisjkie w Atenach, ale na przeszkosdzie bardziej stanęła twoja waga niż rywale.
JB:
Miałem wariackie zmiany – jednego dnia ważyłem78 kilogramów, następnego tygodnia 90. Moje ciało się zmieniało,więc nie miałem szans na rywalizację. Ale szybko mi to przeszło, bo zdałem sobie sprawę, że mój styl walki i tak nie nadaje się do amatorskiego boksu, gdzie się tylko pyka  ciosy, ucieka po ringu i tak wygrywa mistrzostwa. Dlatego nie ma znaczenia dla mnie fakt, że Adamek ma ileś tam więcej walk amatorskich niż ja. Takie doświadczenie nie jest dla mnie ważne.

- Jako zawodowiec  Tomek ma przeboksowanych 212 rund. Ty  jesteś zawodowcem dopiero od 2004 roku, masz za sobą  zaledwie 71 – to też nie ma znaczenia?
JB:
Nie będzie miało 27 lutego w Newarku.  Ja  wychowałem się na innym boksie niż Polak.  Już kiedy miałem 15 lat chciałem nokautować przeciwników, zrobić im krzywdę. Tak się zresztą uczy boksu w Kronk Gym. To nie miejsce dla mięczaków. Od czterech lat jestem stałym sparingpartnerem najlepszego boksera wagi cięzkiej na świecie Władymira Kliczki. Nie boję się więc ciosów Adamka, pomimo, że uważam , że nikt nie bije w junior ciężkiej mocniej niż  ten Polak. Oprócz mnie. 

-  Udowodniłeś  serce do walki  w 2006 roku wygrywając  z mieszkającym w  Miami Kubańczykiem Eliseo Castillo. Castillo w walce z tobą był zdecydowanym faworytem, miał dorobek 20 zwycięstw i tylko jedną porażkę – w walce o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej z Władymirem Kliczką. W pierwszej rundzie byłeś dwa razy na deskach...
JB:
... ale znokautowałem go w czwartej. Zlekceważyłem Castillo i zostałem za to ukrany. Nie wiedziałem co się dzieje. Mama i siostra przy ringu, siostra płacze. Później był  tylko instynkt. Wiedziałem, że muszę się podnieść i go mocno trafić, żeby nabrał respektu, żeby walka zaczęła się wyrównywać w moją stronę. Na początku czwratej rundy trafiłem go jedną kombinacją, potem drugą. Wiedziałem, że wygram przez nokaut i wygrałem. To chyba najbardziej jest we mnie niedoceniane –   że jestem zawzięty i wiem, że  walka jest przegrana dopiero wtedy, kiedy sędzia ją skończy, a nie kiedy jesteś na deskach, albo przegrałeś rundę czy dwie.

- Co wiesz o Tomaszu Adamku?
JB:
Bardzo dużo, bo jestem jego fanem. Widziałem wszystkie walki  - jak się bił w kategorii do 175 funtów, a później w wadze junior ciężkiej. Byłem fanem Polaka od walki z Paulem Briggsem. Walczy tak jak się powinno -  chce wygrać jak najbardziej efektownie, zniszczyć rywala.  W Kronk Gym byłoby dla niego miejsce.

- Tego się spodziewasz 27 lutego w Prudential Center – walki cios za cios, aż do chwili kiedy ktoś z was nie będzie miał sił wstać z ringu?
JB:
Prawdę mówiąc– tak. Wygra ten, kto nie wstanie z ringu. Z drugiej strony wydaje mi się, że będzie chciał ze mna bardziej walczyć tak, jak walczył z  O’Neilem  Bellem niż kiedy bił się ze Steve Cunninghamem. Ze Steve nie musiał się bać, bo Steve nie ma nokautującego ciosu. Z Bellem był ostrożniejszy, nieustannie zmieniał pozycje, bił z doskoku, kontrował. Spodziewam się, że tak samo będzie chciał walczyć ze mną...przez 4, może 5 rund.  Póżniej górę weźmie jego natura, zacznie się walka cios za cios, bo zachowawczo można walczyć tylko wtedy jak się dyktuje to, co się dzieje na ringu.

- Narzucisz Adamkowi swój sposób walki?
JB:
Tego nie powiedziałem.  Wiem natomiast, że mogę się przystosować do każdego sposobu walki jaki wymyślą trenerzy Polaka.  Pod jednym warunkiem– że będę go trzymał na dystans lewym prostym. Jego walka z Cunninghamem była dla mnie kopalnią wiadomości - za każdym razem, kiedy Steve trafiał Adamka lewym, miał szanse na dodanie do tego ciosu prawej  ręki. Jemu się to nie udawało, ja wiem jak to zrobić. Nie będę jednak niczego robił rozpaczliwie, bez przygotowania. Adamek, to ze wszystkich bokserów jakich w życiu oglądałem, najszybciej wyłapujący błędy pięściarz jakiego znam. Cunningham zrobił trzy błędy i trzy razy leżał na deskach.

- Zdajesz sobie sprawę, że ten artykuł przeczyta zapewnie trener Tomka, Andrzej Gmitruk?
JB:
Zdaję, ale nie wierzę, żeby można było zmienić sposób boksowania boksera, który najlepiej czuje się w takiej walce na pięści jak walczyło się 50 lat temu. Dlatego wszyscy chcą go oglądać, ale tym razem źle trafił.  Zdaję sobie też sprawę z tego, że znowu będzie miał za sobą całą salę Polaków, ale to nie robi na mnie żadnego wrażenia, bo walczę tylko z jednym. Będzie im smutno bo 27 lutego za jednym razem zabiorę mu dwa pasy– ten „Ringu” i ten IBF, który wygrał z Cunninghamem.  Mam nadzieję, że oba przyniesie do Newarku.

Rozmawiał: Przemek Garczarczyk, ASInfo