HOPKINS: 'CALZAGHE ALBO KOŃCZĘ KARIERĘ'

Łukasz Furman, boxingscene.com

2009-01-11

W  najbliższy czwartek Bernard Hopkins (49-5-1, 32 KO) będzie obchodzić swoje 44. urodziny. To niewiarygodne, ale pomimo podeszłego wieku wciąż uważany jest za jednego z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorię. Dziennikarze i kibice liczyli na jego ewentualne pojedynki z Chadem Dawsonem, Mikkelem Kesslerem, Jermainem Taylorem, ale "Kat" pozostaje niewzruszony i uparcie powtarza, że jedynie rewanż z Joe Calzaghem (46-0, 32 KO) jest w stanie utrzymać go w treningu.

Przypomnijmy tylko, że Walijczyk pokonał Hopkinsa w kwietniu po bardzo zaciętym boju, w którym sam leżał na deskach w pierwszej rundzie. Sędziowie stosunkiem głosów dwa do jednego przyznali mu wygraną, a Amerykanin już w wywiadzie po walce żądał rewanżu. Powtarzał to na okrągło w różnych wypowiedziach, nazywając swojego byłego przeciwnika "białym chłopcem". W odpowiedzi Calzaghe nazwał go rasistą, dupkiem i przyrzekł, że nigdy nie stanie ponownie w ringu z Hopkinsem.

 

Skazany na porażkę Hopkins stanął 18. października na przeciw Kelly Pavlika i obijał go przez 36 minut, dając młodemu młokosowi niezły wycisk (Foto obok). Po jednym z najlepszych występów w karierze Bernard znów zaczął dopominać się walki z Walijczykiem. Wczoraj stwierdził wręcz, iż jeśli Joe nie spotka się z nim drugi raz, wówczas powiesi rękawice na kołku.

"Wrócę na ring tylko wtedy, gdy Calzaghe zgodzi się na rewanż na wiosnę lub lato tego roku. To jedyna walka, która ma sens dla mnie i kibiców pięściarstwa. Mogę pojechać wszędzie, byle tylko zmierzyć się z Calzaghe." - powiedział były absolutny champion wagi średniej, obecnie bokser kategorii półciężkiej.