SIEDEM ŻYCZEŃ NA NADCHODZĄCY ROK

Łukasz Furman, Informacja własna

2008-12-27

Rozmnażające się tytuły i konflikt interesów zwalczających się stacji telewizyjnych spowodowały, że coraz mniej jest pojedynków, na które czekają wszyscy. W każdej kategorii mamy po kilku mistrzów świata, przez co boks coraz częściej przegrywa z MMA, gdzie nikt nikogo nie unika, a najlepsi walczą ze sobą nawet po kilka razy.

Przed nami kolejny rok - pozwoliłem sobie na siedem życzeń, czyli siedem walk, które chciałbym zobaczyć w kolejnym sezonie. Zapraszam do lektury.

7 - Israel Vazquez (43-4, 31 KO) vs Celestino Caballero (31-2, 22 KO)

Trzy bitwy Vazqueza z Rafaelem Marquezem to z pewnością jedna z największych, o ile nie największa trylogia w historii boksu. I choć nikt na świecie nie miałby nic przeciwko ich czwartemu starciu, to ja bardziej czekam na pojedynek championa WBC z Celestino Caballero, który pod koniec listopada zunifikował pasy IBF i WBA wagi super-koguciej, rozbijając Steve'a Molitora w czwartej rundzie. Zwycięzca zgarnia trzy najważniejsze tytuły i miano absolutnego lidera swojej dywizji. Biorąc jeszcze pod uwagę styl obu panów, z pewnością bylibyśmy świadkami kolejnej ringowej wojny, które kibice kochają najbardziej. 

6 - Mikkel Kessler (41-1, 31 KO) vs Lucian Bute (23-0, 18 KO)

Choć ostatnie sekundy walki Luciana Bute z Librado Andrade trochę nadszarpnęły wizerunek tego pierwszego, to jednak nadal pozostaje on niepokonanym mistrzem federacji IBF kategorii super-średniej oraz jednym z najbardziej widowiskowych bokserów świata. Duńczyk jest może nie tak efektowny, ale przeraźliwie efektywny, a do tego uchodzi za absolutnego lidera kategorii do 76.2 kg. Pytanie teraz, czy Andrade to był wypadek przy pracy, czy też może Rumun nie jest tak dobry, jak niektórzy uważają ? Pojedynek Kesslera z Bute dałby na nie odpowiedź. No i unifikacja tytułów IBF (Bute) z WBA (Kessler) zawsze mile widziana...

5 - Joe Calzaghe (46-0, 32 KO) vs Chad Dawson (27-0, 17 KO)

Walijczyk po rozprawieniu się kolejno z Kesslerem, Hopkinsem i Jonesem Juniorem zapowiedział, że nie ma już wystarczająco dużo motywacji i najprawdopodobniej zakończy karierę. Co prawda pojawiają się głosy, dlaczego nie Glenn Johnson ? Dlaczego nie Jermain Taylor ? Dlaczego nie Kelly Pavlik ? Rzeczywiście Joe jest już za stary, żeby ryzykować utratę swej pozycji w tak mało atrakcyjnych występach. Na dzień dziesiejszy w mojej ocenie jest tylko jeden człowiek, który jest godzien Walijczyka, a walka z nim miałaby sens. Ten ktoś to Chad Dawson.  Ma wszystko to, co pozwoli mu w przyszłości zostać następcą wielkich poprzedników: Jonesa, Calzaghe, czy też Michalczewskiego. Stawka - dzierżony przez Amerykanina tytuł IBF. Czy jednak Calzaghe na zakończenie zaryzykuje jeszcze tak dużo ? Szczerze mówiąc wątpię. Swoje już udowodnił, teraz nadszedł czas Dawsona.

4 - Wladimir Kliczko (52-3, 46 KO) vs Chris Arreola (26-0, 23 KO)

Kliczko całkowiecie zdominował królewską kategorię. "Wykosił" już praktycznie wszystkich i ciężko jest szukać dla niego godnego przeciwnika. Tym kimś mógłby być właśnie Arreola, bokser ograniczony technicznie, ale bardzo odważny, silny, a przede wszystkim odporny na ciosy ! On nie przestraszy się Ukraińca i nie pozwoli sobie na "partię szachów" jak Sultan Ibragimov. Postawi wszystko na jedną kartę i albo sam polegnie, albo znokautuje Kliczkę. W drodze po upragniony pojedynek mistrzowski Arreola nie pokonał nikogo wielkiego, ale kilka cenionych i groźnych bokserów ma na rozkładzie (Walker, Witherspoon, Tann, Willis, Hayes). Ta walka należy się mu bardziej niż komukolwiek innemu, z wyjątkiem Alexandra Povetkina. Povetkin w moim odczuciu to dużo lepszy bokser od Arreoli, ale akurat w rywalizacji z młodszym Kliczką to właśnie Chrisowi daję większe szanse.

3 - Antonio Margarito (37-5, 27 KO) vs Miquel Cotto (32-1, 26 KO) II

Ich pierwsze spotkanie to absolutny klasyk. Mimo wszystko faworyzowany był Cotto, ale po lepszym początku nie wytrzymał tempa i poległ w końcówce. W rewanżu przyjmie inną taktykę, przez co wynik wydaje się być znów sprawą otwartą. By doszło do ich drugiej walki, najpierw Margarito musi uporać się w obronie pasa WBA z Shanem Mosley'em, a Cotto w pojedynku o wakujący tytuł organizacji WBO z Michaelem Jenningsem.  Wydaje się, że w obu przypadkach nie powinni mieć problemów z odniesieniem zwycięstwa i na przełomie czerwca i lipca zobaczymy ich znów w akcji przeciwko sobie. Ja już zacieram ręce...

2 - Ronald "Winky" Wright (51-4-1, 25 KO) vs Felix Sturm (31-2-1, 13 KO)

Wszystko wskazuje na to, że zobaczymy w ringu Arthura Abrahama z Kelly Pavlikiem. Biorąc to pod uwagę, najciekawiej w mojej ocenie w wadze średniej wyglądałby właśnie pojedynek championa WBA z "Winky" Wrightem. Obu bokserów cechuje wspaniała obrona, ale przede wszystkim Sturm i Wright to dwa najlepsze lewe proste ostatniej dekady ! Tu nie byłoby fajerwerków i szalonych wymian, tylko chłodna kalkulacja i pojedynek na lewy prosty. Walka bardziej dla koneserów, ale ja czekam na nią już kilka lat. Mam nadzieję, że w przyszłym roku do niej dojdzie.

1 - Ricky Hatton (45-1, 32 KO) vs Manny Pacquiao (48-3-2, 36 KO)

Tu chyba niespodzianki nie ma. Do 6. grudnia trwały spekulacje, kto jest najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie ? Teraz już chyba nie ma wątplkiwości. Styl w jakim Pacquiao zdemolował Oscara De La Hoye zrobił wrażenie na wszystkich. I pomyśleć, że ten chłopak zaczynał karierę w wadze słomkowej, czyli najniższej z możliwych, ważąc 48 kilogramów ! Bohater wszystkich Filipińczyków zapowiedział, iż nie zamierza dłużej występować w kategorii półśredniej i zejdzie do junior-półśredniej, gdzie czeka już na niego Ricky Hatton. Czy można sobie wyobrazić dwóch bardziej zdeterminowanych bokserów niż ci dwaj panowie ? Może jeszcze tylko Margarito...

Walka Hatton vs Pacquiao to właśnie to, co może uratować boks. Żaden z nich nie zwykł robić kroku w tył. Obaj często przywiązują mniejszą uwagę do defensywy, natomiast ich żywiołem jest nieustanny atak i szalone wymiany. Kto z nich byłby lepszy ? W starciach dwóch tak wielkich wojowników nigdy nie wiadomo. Wiadomo za to, że od pierwszej do ostatniej sekundy kibice oglądaliby zażarte wymiany, wiele ciężkich ciosów, a więcej niż prawdopodobne, że walka skończyłaby się przed czasem na korzyść jednego z nich. W moim zestawieniu Hatton kontra Pacquiao to "walka - marzenie".