ROZMOWA Z SUPER G

Piotr Momot, Informacja własna

2008-12-19

Dwa tygodnie temu Grzegorz Proksa (16-0, 9 KO) stoczył swój ostatni pojedynek w 2008 roku. "Super G" w rozmowie z BOKSER.ORG podsumowuje minione 12 miesięcy oraz opowiada o niedawnej walce z Tazem Jones'em.

 

Piotr Momot: Po pierwsze, poproszę o komentarz do Twojej ostatniej walki. Z pozoru rywal powinien Ci idealnie pasować stylem, a jednak walka nie była perfekcyjna. Miałem wrażenie, że coś było nie tak. Wyglądałeś na rozdrażnionego, polowałeś koniecznie na nokaut, przedkładałeś często siłę ponad precyzję i nie trzymałeś swojego dystansu przez co parę zbędnych ciosów ze strony Twojego rywala doszło celu. Jak Ty to widziałeś w ringu ?

Grzegorz Proksa: Dla mnie walka była ok. Pierwsza walka od dawien dawna, z której byłem zadowolony. Rzeczywiście na pierwsze rundy wyszedłem dziwnie spięty, choć czułem podczas rozgrzewki, że wszystko jest ok. Nastawiłem się na boks otwarty ponieważ czy to podczas treningu w Londynie czy w Glasgow kiedy znałem już nazwisko rywala każdy wypowiadał się o nim z respektem i panowało ogólne odczucie, że jest to twardy zawodnik, lubiący wymianę i idący ciągle do przodu. Pierwsze dwie rundy nie były takie jakie chciałem. O ile pierwsza jest dla mnie zawsze mało ważna, bo to tylko rozeznanie, to w drugiej już trochę emocje raz wzięły górę. Potknąłem się przy zejściu w prawo, a przeciwnik próbował to wykorzystać (sam bym tak zrobił). Chciałem go upokorzyć po prostu. Żaden z ciosów, które wyprowadził nie doszły wtedy celu choć w TV wyglądało to niebezpiecznie, to jednak na żywo nic nie mógł zrobić. 3 i 4 runda to już faktycznie polowanie bo wiedziałem, że jest mój. Czułem, że chciał się poddać po 3 rundzie. Mam pewne zastrzeżenia co do niektórych kombinacji ciosów, ale już analizowałem walkę i wiem skąd się to wzięło.


PM: Na początku kariery, Twoim znakiem rozpoznawczym były kombinacje bite na korpus. Teraz coraz rzadziej widzimy je w Twoich walkach. Wcześniej też częściej chodziłeś na samych palcach, teraz stoisz dużo na całych stopach w trakcie pojedynków, co niewątpliwie wpływa na większą moc zadawanych przez Ciebie ciosów. Z czego to wynika ? Zmiana stylu ? Ślady po kontuzjach, które niestety Cię nie omijały, czy poziom rywali się podnosi i na pewne rzeczy już sobie nie możesz pozwolić ?

GP: Nogi zmienił Laszlo i trenowaliśmy nad tym długo. Rzeczywiście chodziło o poprawę siły ciosu. I tak nogi mam zawsze silne i szybkie więc nie odczułem zmian na tej płaszczyźnie. Jestem pięściarzem wszechstronnym więc jeśli jest okazja zadaje serię i tu i tam. Ślady po kontuzjach są cały czas i czasami jeszcze odczuwam ból. Mało kto wie i w ogóle może zdawać sobie sprawę jak się walczy z kontuzjami, ale to jest mój problem i sam sobie z tym daje radę.

PM: W Twoim narożniku po raz pierwszy w zawodowej karierze stał Robert Kopytek. Jakie miało to znaczenie dla Twoich poczynań na ringu ? Czy wprowadzał jakieś zmiany w przygotowaniach, wymyślił specjalną taktykę na tę walkę ?

GP: Kopytek to trener, którego bardzo szanuję. Zabrałem go na przygotowania bo również chciałem mu podziękować za okres kiedy pracowaliśmy za uścisk prezesa. Treningi rozpisałem sobie sam z doświadczenia i byłem w kontakcie z Andrzejem Gmitrukiem. Trener Kopytek tylko nadzorował przygotowania pomagając przy tarczowaniu oraz komentując i analizując sparingi itp.

PM: Kto będzie stał w Twoim narożniku podczas kolejnej walki ? Czy współpraca z Andrzejem Gmitrukiem będzie kontynuowana ? Wiadomo, że on teraz będzie miał dużo pracy za oceanem z Tomaszem Adamkiem i może mieć mniej czasu na swoich pozostałych podopiecznych.

GP: Póki co rękawice wieszam na kołku. Postanowiliśmy sobie dać czas z agentem, którego ja teraz najwięcej potrzebuje. Z Andrzejem mamy umowę do końca tego roku. Nie zajmuje się na razie  boksem. Potrzebuje zastanowić się nad tym jak to ma dalej wyglądać.

PM: W tym roku wszystkie Twoje walki były zakontraktowane na 6 rund. Masz już 16 zawodowych walk na koncie. Kiedy przyjdzie czas na powrót do walk 10-rundowych i poważniejsze wyzwania ?

GP: Każda walka była zakontraktowana na 8 rund i do takiego dystansu się przygotowywałem. Zmieniali mi dystans walk na dwa-trzy dni przed pojedynkiem. Tylko w Niemczech wiedziałem tydzień przed walką że będę walczyć 6, a nie 8 rund. Nie była to wina problemów przygotowawczych…

PM: W 2008 roku stoczyłeś tylko 3 pojedynki. Jak oceniasz te minione 12 miesięcy. Czy zmarnowałeś trochę czasu, czy mimo wszystko nie uznasz tego okresu za stracony ? Odniosłeś w końcu kolejne 3 zwycięstwa i nawiązałeś współpracę z Andrzejem Gmitrukiem. Jak podsumowujesz ten rok ?

GP: Nie znam odpowiedzi na to pytanie, które sam sobie zadaje. Było kilka pozytywnych zmian, ale jest wiele minusów i zaniedbań w moim prowadzeniu, których trudno nie zauważyć.

PM: W ciągu ostatnich dwóch lat, ani razu nie zrobiłeś limitu kategorii jr średniej. To znaczy, że już na stałe zostajesz w średniej i tutaj będziesz próbował budować swoją pozycję czy jeśli pojawi się konkretna oferta, to jesteś w stanie zejść kategorię niżej ?

GP: Na dzień dzisiejszy ważę 80 kg i trudno o spekulację na temat wagi. Nie mniej jednak gdybym chciał mógłbym zejść, wiem o tym. Ostatni raz limit 69.8 miałem przed walką z Fragą.

PM: Kiedy możemy się spodziewać kolejnej walki Grzegorza Proksy ?

GP: Nie planuję na razie kolejnego pojedynku. Lada dzień święta, odpoczywam od boksu.