KLICZKO - RAHMAN: BOKS DLA GŁUPICH

Przemek Garczarczyk, Informacja własna

2008-12-16

Władymir Kliczko jest najlepszym pieściarzem wagi ciężkiej na świecie, ale jeśli telewizja nadal fundować nam będzie jego  walki z tak nieprzygotowanymi do wyjścia na ring rywalami jak Hasim Rahman, to waga ciężka umrze śmiercią naturalną. To, co można było oglądać podczas transmisji z Niemiec, trudno nazwać inaczej niż boksem dla głupich. Bo tylko ktoś o słabym stanie umysłu wydałby na zobaczenie tej kompromitacji wagi ciężkiej jednego centa lub feniga.

Telwizja HBO, który ma długoterminowy kontrakt z braćmi Kliczko i ich niemieckimi promotorami bardzo długo zastanawiała się czy  wogóle transmitować walkę  jakby nie było o dwa tytuły mistrza świata. Piszę „dwa”, a nie  trzy ponieważ pas IBO jest z kategorii o których  lepiej nie wspominac w poważnej rozmowie z ludźmi wiedzącymi co  jest w boksie grane. Szantażowani przez managera braci Kliczko, Shelly Finkela - tego samego, który był odpowiedzialny za ostatnie lata Mike’a Tysona - który powiedział, że  jeśli  HBO  nie bedzie pokazywało walki w Stanach , to on pójdzie do telwizyjnych rywali z Showtime, HBO podjeło ostatecznie decyzje najgorszą z możliwych. Nie dość, że pokazywali walkę na żywo w sobotnie popołudnie, to jeszcze zrobili powtórke farsy w najlepszym, wieczornym pasie antenowym.  Nie mam nic przeciwko takim walkom – niech sobie Kliczko  obija rywali kiedy chce i jak chce, ale sankcjonowanie tego jako pojedynków o mistrzostwo świata jest śmieszne i szkodzi całemu sportowi. To najlepszy przykład, dlaczego tak bardzo cenione są walki o  ranking   magazynu„Ringu”, a tytuły w wadze ciężkiej komentowane są tylko machnięciem ręką.

Krótkie podsumowanie tego, co zobaczylismy na ringu w Mannheim:

-  Rahman dowiedział się o walce z Kliczką na 16 dni przed jej stoczeniem, kiedy zajmował się głównie spożywaniem róznych płynów wyskokowych i wybieraniem między mniejszym i większym hamburgerem.  Ale, że kasa się zgadzała – ponad milion dolarów! - więc pojawił się spasiony (250 funtów) i gotowy zarobić na wypłatę przyjęciem  170 ciosów w twarz. Wychodzi prawie 7 tysięcy dolarów za każde bliższe  zapoznanie się z pięścią Władka, więc chyba było warto.

-  Pod względem statytycznym, te 19 minut na ringu SAP Arena w Mannheim chyba już jest w  Księdze Rekordów Guinnessa: Kliczko trafił Rahmana 178 ciosami, Rahman odpowiedział 30;  z tych 178 ciosów, aż 134 to były lewe proste, na co Hasim potrafił odpowiedzieć tylko 15, na dodatek  zupełnie niegroźnymi uderzeniami z lewej ręki;  i wreszcie ostatnia, chyba najważniejsza w wadze ciężkiej kategoria: power punches czyli silne ciosy, które doszły do celu. Po stronie mistrza świata  IBF jest ich 44, a Rahman przez siedem  rund  dorobił się tylko piętnastu z których żaden tak naprawdę nie zrobił wrażenia na Kliczce.  Przez ostatnie cztery rundy, Kliczko obtłukiwał Rahmana łatwiej niż worek treningowy  - za milion dolarów wypłaty, Hasim zadał w tym czasie siedem ciosów, a w siódmej i ostatniej niczym nie różnił się od wspomnainego worka – bo nie zadał żadnego.

Nie bez powodu takie walki mogą odbywać się wszędzie, tylko w nie w Stanach. Kliczko kontra spasiony Rahman w Niemczech, Wałujew przeciwko emerytowanemu Holyfieldowi w Szwajcarii – żadna z tych walka nie mogła sie odbyć w USA ponieważ nikt by za nią nie zapłacił. Nie zapłaciliby kibice, nie zapłaciłaby żadna sala wiedząc, że naraziłaby  się tylko na śmieszność. A na dodatek, jakby  fani boksu zobaczyli taki cyrk jak w ostatniej walce dr Steelhammera, to pewnie poszliby do sądu skarżyć organizatora o zwrot pieniędzy wydanych na bilety. W Niemczech nikt tego nie zrobi.

Przemek Garczarczyk