PACQUIAO ZDEKLASOWAł OSCARA !!!

Łukasz Furman, Informacja własna

2008-12-07

Tego chyba nikt się nie spodziewał. Manny Pacquiao (48-3-2, 36 KO) nie tylko pokonał dużo większego i cięższego Oscara De Le Hoye (39-6, 30 KO), ale wręcz go zdeklasował. Tylko pierwsza runda była w miarę wyrównana, jednak już pod jej koniec "Pac-Man" trafił pierwszym bezpośrednim lewym prostym, których jeszcze dziesiątki, jak nie setki, spadły na głowę "Złotego chłopca".

Rundy druga, trzecia i czwarta stały pod znakiem wyraźnej przewagi boksera z Filipin. Manny kontrolował wszystko to co działo się na ringu. Dużo szybszy na nogach uciekał przed atakami De La Hoy'i, a sam z doskoku kontrował go pojedyńczymi ciosami. Sprawy dla Oscara przybrały jeszcze gorszy obrót w starciu piątym. Pod jego koniec, pewny już siebie Pacquiao zamknął go w narożniku i zaaplikował na jego głowie kilkanaście ciężkich ciosów z obu rąk. Sytuacja powtórzyła się w rundzie siódmej, a w ósma była dosłownie egzekucją. Bezradny De La Hoya był niczym worek treningowy, nie odpowiadał na uderzenia rywala, samemu przyjmując wszystko to, co wymyślił Manny. Zaraz po gongu kończącym ósme starcie do Oscara doskoczył lekarz i cztery razy spytał, czy aby nie kręci mu się w głowie. Ten patrzył na niego dziwnie i nie odpowiadał. Sędzia Tony Weeks zapowiedział także, iż jeśli początek dziewiątej rundy będzie wyglądać tak samo, wówczas przerwie pojedynek. Nie musiał - narożnik Oscara podjął tę decyzję za niego i rzucił ręcznik na znak poddania. Umarł król, niech żyje król.