FITZSIMMONS, BOB

Łukasz Dynowski, Informacja własna

2008-08-01

Zawodnik zawsze imponuje, gdy zdobywa tytuły mistrza świata w różnych kategoriach wagowych. Praktyka ta stała się szczególnie popularna w ostatnich dekadach, jednak już ponad 100 lat temu równie, jeżeli nawet nie bardziej niesamowitych rzeczy dokonywał Brytyjczyk o imieniu Bob Fitzsimmons. Mimo że jego naturalną kategorią była waga średnia, z powodzeniem rywalizował on w starciach z bokserami znacznie cięższymi, czego efektem było zdobycie tytułu czempiona wszechwag. Ale na tym nie koniec...

Zanim jednak zajmiemy się sportowymi osiągnięciami Fitza, przyjrzyjmy się temu jak to wszystko się zaczęło. Urodzony 26 maja 1863 roku w małym angielskim miasteczku Helston, Robert James Fitzsimmons w dzieciństwie przeprowadził się z najbliższą rodziną do Nowej Zelandii, a konkretnie do portowego miasta Timaru. Tam pracował jako kowal, dzięki czemu wyrobił sobie imponującą muskulaturę górnych partii ciała i zapracował na niezwykle silne uderzenie, które stało się jego wizytówką podczas bokserskiej kariery.

Pierwszy poważny kontakt z pięściarstwem miał w roku 1880 (niektóre źródła mówią o 1881), kiedy to odniósł tryumf w amatorskim turnieju zorganizowanym w Nowej Zelandii przez legendarnego zawodnika ery walk na gołe pieści Jema Mace. Patron imprezy dostrzegł w swym młodym rodaku duży potencjał i zachęcał go do przejścia na zawodowstwo. Krążą opinię, że profesjonalny debiut Boba nastąpił już w 1881 roku, lecz oficjalnie zwykło się przyjmować, że swoją pierwszą walkę stoczył dwa lata później. Był to mecz z Jimem Crawfordem i zakończył się wygraną Fitza w trzeciej rundzie. 

Początkowo Brytyjczyk występował wyłącznie w Australii, gdzie po kilku zwycięstwach przed czasem, sam zszedł z ringu w roli pokonanego, kiedy został znokautowany przez obiecującego boksera Micka Dooley, w późniejszym czasie mistrza Australii w wadze ciężkiej. Naturalnie porażka nie zniechęciła Boba do uprawiania szlachetnej szermierki na pięści i coraz częściej pojawiał się on między linami ringu, zdobywając tym samym niezbędne doświadczenie. Występował w wielu 4-rundowych pojedynkach, które często kończyły się wynikiem 'No decision', aż w końcu w 1890 roku przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych z nadzieją na wywalczenie tytułu mistrza świata. Zanim takową szansę otrzymał, stoczył w USA trzy mecze – wszystkie wygrał przed czasem.

Upragniony mecz o prym w kategorii średniej przyszedł 14 stycznia 1891 roku i odbył się w Nowym Orleanie. Tytułu bronił cieszący się wówczas ogromną popularnością Irlandczyk "Nonpareil" Jack Dempsey, powszechnie uznawany za jednego z najwybitniejszych pięściarzy tamtego okresu. Walka trwała niespełna trzynaście rund, w ciągu których pretendent zdominował przeciwnika, wielokrotnie posyłając go na deski. W końcu w starciu numer trzynaście „Niezrównany” Dempsey nie zdołał się już podnieść z maty i w ten sposób „Piegowaty Bob” wywalczył swój pierwszy tytuł mistrza globu.

Przez kolejne dwa lata Fitzsimmons nie bronił czempionatu, pozostawał jednak bardzo aktywnym zawodnikiem biorąc udział w walkach pokazowych oraz non-title. Na pierwszą obronę przyszedł czas 8 marca 1893 roku (niektóre źródła mówią o 4 marca). W roli pretendenta wystąpił świetnie znany Bobowi Jim Hall, z którym wcześniej walczył pięciokrotnie (szósty mecz pomiędzy nimi miał się odbyć w roku 1891, lecz zapobiegły mu władze; trzy z pięciu wspomnianych pojedynków kończyły się wynikiem 'No decision', obaj pięściarze mieli też na swoich kontach po jednej wygranej) i z którym miał zatargi na polu prywatnym. Po wyrównanych pierwszych trzech starciach, w rundzie czwartej Fitz wykorzystał błąd rywala i ulokował potężny prawy sierpowy na szczęce Australijczyka. Hall padł na matę ringu i nie zdołał się z niej podnieść przez kolejne dziesięć sekund.

Młody Brytyjczyk stawiał przed sobą kolejne wyzwania. Chciał zdobyć tytuł mistrzowski w wadze ciężkiej, dlatego też coraz częściej krzyżował w ringu rękawice z przedstawicielami tej kategorii. Kilka miesięcy po zwycięstwie nad Hallem zmierzył się jednego wieczoru w Chicago z aż siedmioma rywalami. Każdy z nich ważył ponad 200 funtów, a największy 240 i mierzył około 201 centymetrów. Wszyscy ci zawodnicy zostali znokautowani przez znacznie mniejszego Roberta, co było najlepszym zaświadczeniem jego ogromnej siły, która mogła stanowić zagrożenie dla każdego boksera, bez względu na to w jakiej kategorii wagowej występował.

We wrześniu 1894 roku Fitzsimmons po raz drugi, i jak się później okazało ostatni, bronił tytułu mistrza świata w wadze średniej. Bez problemów pokonał przed czasem (druga runda) Dana Creedona i niedługo po tym sukcesie zrzekł się pasa, aby móc rywalizować o najwyższe laury w ciężkiej dywizji, w której brylował wtedy znakomity Jim Corbett, pogromca słynnego Johna L. Sullivana. Walka z „Gentlemanem” miała się odbyć pod koniec 1895 roku, lecz prawdopodobnie interwencja władz sprawiła, że do niej nie doszło. Wkrótce Jim ogłosił, że przechodzi na sportową emeryturę i obiecał przekazać tytuł mistrzowski zwycięzcy meczu pomiędzy Peterem Maher’em a Steve'em O'Donnell’em, który 11 listopada odbył się w miejscowości Maspeth.

Maher wygrał przez nokaut już w pierwszej rundzie i na 21 lutego 1896 roku zaplanowano jego pojedynek z Fitzsimmonsem. "Ruby" łatwo uporał się z urodzonym w Irlandii oponentem i zakończył walkę w otwierającym ją starciu. W rzeczywistości jednak czempionem nadal pozostawał Corbett, który powrócił do boksowania już w kwietniu tego samego roku.

Bob tymczasem zmierzył się 2 grudnia z kolejnym reprezentantem najcięższej z wag, obdarzonym potężnym ciosem Tomem Sharkey’em. Faworytem publiczności był nieoficjalny mistrz świata i to on przeważał w ringu, biorąc się do roboty od samego początku walki i już w pierwszej rundzie posyłając rywala na deski. W piątej wprawdzie sam miał bliższy kontakt z matą, lecz kolejne minuty ponownie należały do niego i w końcu w starciu numer osiem kombinacją lewy na tułów – prawy na głowę znokautował „Marynarza”. Tak się przynajmniej wydawało kibicom i samemu zainteresowanemu, jednak inaczej całą sytuację widział sędzia Wyatt Earp, znany rewolwerowiec i szeryf, uczestnik słynnej strzelaniny w O.K. Corral, o którego odwadze krążyło w tamtych czasach sporo legend. Earp uznał bowiem, że uderzenie „Piegowatego Boba” zostało zadane zbyt nisko i w związku z tym postanowił go zdyskwalifikować, co spotkało się z wielką dezaprobatą publiczności i przez długi czas było tematem dyskusji w pięściarskich kręgach. Plotkowano nawet, że sławny arbiter postawił przed meczem niemałą ilość pieniędzy na Sharkeya, stąd też jego decyzja. Jak jednak było w rzeczywistości, można jedynie przypuszczać. Sam Fitzsimmons utrzymywał, że cios był prawidłowy.

Po tej kontrowersyjnej porażce Robert stoczył kilka pokazowych pojedynków i w końcu 17 marca doszło do długo oczekiwanej batalii z Corbettem, której stawką był już właściwy pas mistrza świata wagi ciężkiej. "Gentleman" od początku wyraźnie dominował w ringu, solidnie obijając o 3 lata starszego pretendenta. W szóstym starciu lewy sierpowy posłał Boba na deski i wydawało się, że koniec jest już naprawdę bliski. Fitz jednak w swoim stylu nie rezygnował, licząc na odmienienie losu pojedynku. Sztuka ta udała mu się rundzie czternastej. W tym właśnie starciu ulokował on kapitalny lewy w splot słoneczny zmęczonego już czempiona, po którym ten sparaliżowany przyklęknął na jednym kolanie i mimo szczerych chęci nie był w stanie podnieść się z maty. W ten sposób naturalny reprezentant wagi średniej dokonał niesamowitego wyczynu, zdobywając tytuł mistrzowski w kategorii ciężkiej. Przy okazji uświadomił ludziom moc drzemiącą w ciosie w dołek podpiersiowy, który za oceanem zaczęto nazywać 'Solax Plexus punch'.

W 1897 roku Bob stoczył jeszcze jeden profesjonalny pojedynek – znokautował Leadville Blacksmitha – a reszta jego występów stanowiły walki pokazowe. W jednej z nich miał się nawet spotkać w ringu z Johnem Sullivanem, lecz w ostatniej chwili interweniowała policja i w efekcie mecz się nie odbył.

Kolejną zawodową walkę mistrz wszechwag stoczył dopiero dziewiątego czerwca 1899 roku. Jego przeciwnikiem był młody, utalentowany Jim Jeffries, mający za sobą wiele sparingów z Corbettem, który zapewne służył koledze radą na temat sposobu boksowania swego pogromcy. "Boilermaker" był pięściarzem wyższym i zdecydowanie cięższym od Brytyjczyka. Ten nieźle zaczął mistrzowską batalię, lecz im dłużej trwał pojedynek, tym większą inicjatywę miał Amerykanin. W jedenastej rundzie ulokował on na szczęce rywala potężny prawy i chwilę później Jim cieszył się już z tytułu mistrzowskiego.

"Ruby" pragnął odzyskać prym w najcięższej z wag. W tym celu w 1900 roku stoczył kilka walk z niezłymi bokserami, między innymi z Gusem Ruhlinem, Edem Dunkhorstem (cięższym od Roberta o ponad 60 kilogramów) i Tomem Sharkey’em, którego tym razem znokautował w drugiej rundzie. Te imponujące wygrane (wszystkie przez nokaut) zapewniły mu rewanżowy mecz z Jeffriesem, który odbył się 25 lipca 1902 roku w San Francisco. Bob sprawił rywalowi prawdziwe lanie, rozbijając mu nos, wargi i łamiąc kości policzkowe. Wydawało się, że kompletnie zakrwawiony Amerykanin nie przetrwa ataków pretendenta, jednak ponownie czas działał na niekorzyść lżejszego Boba, swoje zrobiły też ciosy na tułów w wykonaniu Jima. W ósmej rundzie czempion znokautował wyczerpanego rywala, pozbawiając go marzeń o odzyskaniu tytułu.

We wrześniu roku następnego Fitz przeżył tragedię związaną z jedną ze swoich potyczek. Jego rywal Con Coughlin zmarł dzień po tym jak w Filadelfii został znokautowany już w pierwszej rundzie przez byłego mistrza wag średniej oraz ciężkiej.

Niespełna dwa miesiące po tym nieszczęśliwym pojedynku "Ruby" ponownie stanął przed szansą zdobycia tytułu mistrzowskiego. Tym razem w nowopowstałej kategorii półciężkiej, której pierwszym championem był Jack Root. Długo się on jednak z sukcesu nie cieszył bowiem już w pierwszej obronie stracił tytuł na rzecz Georgea Gardnera. I to właśnie ten ostatni był kolejnym rywalem Fitzsimmonsa, który stanął przed historyczną szansą zostanie pierwszym pięściarzem w historii, który zdobył mistrzostwo świata w trzech kategoriach wagowych. Zadanie łatwe nie było, ponieważ Anglik miał już 40 lat i był o blisko 14 starszy od przeciwnika. Miał za to nad Gardnerem ogromną przewagę w ringowym doświadczeniu, co zaprocentowało czterema nokdaunami (niektóre źródła mówią o pięciu) i mądrą walką od początku do końca. Po dwudziestu starciach zwycięzcą ogłoszono "Rubyego", który napisał w ten sposób kolejny niezwykły rozdział w księdze zatytułowanej Historia Boksu.

Świeżo upieczony czempion coraz rzadziej pojawiał się w ringu. W lipcu 1904 roku zmierzył się z "Phileadelphia" Jack O'Brienem. Mecz zakończył się wynikiem 'No decision', ale Fitz lepiej sobie radził i widząc przewagę, jaką miał nad przeciwnikiem, zdecydował, że to właśnie urodzony w Filadelfii pięściarz będzie jego rywalem w pierwszej obronie tytułu. Pojedynek odbył się 20 grudnia następnego roku w San Francisco i szybko okazało się, że dominacja obrońcy pasa w poprzedniej walce była wynikiem tego, że O'Brien dał się obijać przez sześć starć Brytyjczykowi, aby ten dał mu szansę pojedynku o tytuł, w którym Jack miał zamiar pokazać swe prawdziwe oblicze. Amerykanin bez większych problemów uporał się z mistrzem, posyłając go trzykrotnie na deski i ostatecznie wygrywając przez techniczny nokaut w trzynastej rundzie.

W 1907 roku wiekowy Brytyjczyk zdecydował się zmierzyć z czołowym zawodnikiem kategorii ciężkiej, jej przyszłym mistrzem, rewelacyjnym Jackiem Johnsonem. "Galveston Giant" nie dał przeciwnikowi najmniejszych szans, nokautując go już w drugim starciu. Kilkanaście miesięcy po tym pojedynku Fitz powrócił do Australii, gdzie toczył mecze pokazowe, a także pod koniec 1909 roku powalczył z Billem Langiem o mistrzostwo kraju w kategorii ciężkiej. Mimo że Bob nieźle sobie radził, nie wytrzymał trudów batalii i poległ w dwunastym starciu. Dwie ostatnie zawodowe walki Anglik stoczył w pierwszej połowie 1914 roku. Obie zakończyły się wynikiem 'No decision'.

Bob Fitzsimmons zmarł 22 października 1917 roku w Chicago. Przyczyną śmierci 54-letniego pięściarza było zapalenie płuc. Pochowano go na chicagowskim Graceland Cemetery. "Ruby" uznawany jest nie tylko za jednego z najlepszych zawodników w historii, ale i za jednego z najsilniej bijących, o czym przekonała się większość z jego profesjonalnych rywali. Był pierwszym mistrzem kategorii średniej, który następnie zdobył najcenniejszy tytuł w ciężkiej, a także pierwszym zawodnikiem, który wywalczył mistrzostwo świata w aż trzech kategoriach wagowych (warto pamiętać, że nie istniały w tamtych czasach kategorie pośrednie). Przetarł tym samym szlaki innym wybitnie uzdolnionym pięściarzom, pokazując, że jeżeli posiada się naprawdę duże umiejętności, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wygrywać z bokserami wyższymi i znacznie cięższymi.

* Według oficjalnej strony International Boxing Hall of Fame Fitzsimmons wygrał w ciągu swej kariery 74 walki (67 przed czasem), przegrał 8, 3 zremisował, a w 30 z jego potyczek decyzja o zwycięstwie któregoś z zawodników nie zapadła. Wielu historyków twierdzi jednak, że Bob stoczył na zawodowych ringach znacznie więcej, bo około 350 walk, co wydaje się całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę brak dużej skrupulatności przy prowadzeniu pięściarskich bilansów w czasach, w jakich boksował "Ruby".