BLOG Z DNIA 19.12.2005

Łukasz Furman, Informacja własna

2005-12-19

Ponad 12 lat boksował Nicalay Valuev zanim dostał pierwszą szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Wcześniej występował na podrzędnych galach m.in. w Niemczech (zanim związał się z Saurelandem), Rosji, Angli, Australii, USA, Japonii, Ukrainie, Korei, Czechach i najczęściej był traktowany bardziej jako atrakcja, a nie prawdziwy bokser. Pod koniec 2003 roku podpisał kontrakt z Saurlandem i już w dziesiątym pojedynku dostał pierwszą w karierze szansę na zdobycie mistrzostwa świata. Minionej soboty spotkał się z championem WBA Johnem Ruizem. O przebiegu walki nie będę pisał, bo zapewne wszyscy zainteresowani ją oglądali, tylko jedna moja mała uwaga, owszem, spokojnie mógł wygrać Valuev i nie było w przekroju całego pojedynku jakiegoś przekrętu, ale ... ale jak do cholery po czterech rundach sędziowie mogli punktować 38-38 ? Przecież początek był wyraźnie dla Ruiza ! W/g mnie pas powinien zostać przy dotychczasowym mistrzu (naliczyłem 115-113, a za drugim razem 114-114), ale w przekroju całości, wielkiego skandalu nie było. Na pewno bardziej kontrowersyjny był werdykt w spotkaniu Valueva z Larry Donaldem. Sędziowie punktowali 2 do remisu na korzyść chalengera: 114-114 (Francisco Martinez), 113-116 (Hector Hernandez) i 114-116 (Derek Milham). Tradycyjnie za to pokaz bitki dał trener Ruiza Norman Stone. "Stoney" po ogłoszeniu werdyktu zabrał pas mistrzowski i nie chciał go oddać. Doszło do małej zadymki pomiędzy nim, a ludźmi z obozu Rosjanina. "Stoney" może i jest wariatem, ale ja podziwiam go za oddanie dla swojego podopiecznego, Gołocie by się przydał ktoś taki w przeszłości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Swój pojedynek wygrał też nasz cruiser Paweł Kołodziej, który jednak miał bardzo słabego oponenta. Paweł ciosami prostymi odebrał po drugiej rundzie Igorowi Maricowi zupełnie ochotę do boksowania i zanotował kolejne zwycięstwo przed czasem. Z ciekawszych pojedynków jeszcze warto wspomnieć o dwóch. W wadze junior-ciężkiej, nadzieja niemieckiego boksu, Marco Huck (12-0, 10 KO), po świetnym i prowadzonym w szybkim tempie pojedynku, rozprawił się na dystansie 8 rund z dobrym Michaelem Simmsem. Huck uderzał całymi, bardzo dynamicznymi seriami z obu rąk, a w trzecim starciu mocno zranił Simmsa. Amerykaninowi jakoś udało się przetrwać kryzys, ale przegrał wszystkie starcia. Natomiast w wadze ciężkiej, Alexander Povetkin (5-0, 4 KO), pierwszy raz zaboksował na dystansie 6 rund i pierwszy raz spotkał się z naprawdę dobrym rywalem. Willie Chapman mimo słabego rekordu, ma już na rozkładzie takich zawodników jak Cliff Couser, DaVarryl Williamson, czy choćby Malcolm Tann. Povetkin od początku dominował, zyskał sporą przewagę w końcówce, choć trzeba też przyznać, że gdyby sędzia ringowy nie wkroczył do akcji, to Chapman by chyba dotrwał do końca. Kolejne pojedynki przed czasem wygrali dwaj inni młodzi zawodnicy kategorii ciężkiej, Oleg Platov i Mario Preskar.

Trochę w cieniu Berlińskiej gali, Andrzej Gmitruk zorganizował jubileuszową 30 już galę bokserską. W walce wieczoru, Mariusz Cendrowski (10-0, 6 KO) bronił nic nie znaczącego pasa organizacji TWBA wagi junior-średniej. Mariusz zdominował walkę od początku do końca. Jego rywal, Rosjanin Zapir Guembatov, nie jest na pewno znaczącą postacią tej kategorii, ale był twardy i pomimo sporej liczby otrzymanych ciosów, nie poddawał się i walczył dzielnie do końca. Od rywala ważniejsze jest chyba to, że Mariusz po dziesięciu stoczonych pojedynkach, ma już dwie walki na dystansie 12 rund ! Po Dzindziruku (zdobył pas WBO) zwolniło się miejsce na tronie EBU i szczerze mówiąc jak na mnie, to 28-letni Cendrowski już mógłby chyba powalczyć o taki pas. Pytanie tylko kto zostanie przez EBU wyznaczony do walki o tytuł ? Włosi i Francuzi mają sporo bokserów w tej wadze, ale wszyscy oni są w/g mnie w zasięgu Mariusza. Pożyjemy, zobaczymy. Swoje pojedynki wygrali też Mariusz Wach (znów zaprezentował się przeciętnie ...), Piotr Wilczewski, Sławek Ziemlewicz i Marcin Piątkowski.