BLOG Z DNIA 10.08.2005

Łukasz Furman, Informacja własna

2005-08-10

    Jeff Lacy, legitymujący się bilansem 20 zwycięstw bez porażki(16 KO), nadspodziewanie łatwo uporał się z byłym mistrzem świata organizacji WBC Robinem Reidem. Aktualny mistrz organizacji IBF wagi super-średniej może i być faworytem walki, ale nikt chyba się nie spodziewał, że zwycięstwo mu przyjdzie tak łatwo. Słynący z niesamowitej odporności na ciosy Reid jeszcze nigdy nie leżał na deskach, tym razem zdarzyło się to aż 4-krotnie. Od początku warunki dyktował Lacy, który posłał byłego mistrza na deski w 5 rundzie, dwukrotnie w 6 rundzie, i jeszcze raz w 7. Po zakończeniu 7 rundy trenerzy Reida postanowili poddać swojego zawodnika. Oprócz pasa IBF, którego bronił Lacy, stawką był również mniej znaczący pas organizacji IBO. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, i w Listopadzie Jeff Lacy spotka się chyba mimo wszystko z największą gwiazdą tej kategori - Joe Calzaghe'm. Szykuje się strzaszna wojna. Dzień wcześniej - tj. 05.08.2005 - doszło do kilku innych ciekawych pojedynków. Na gali w Las Vegas po raz kolejny efektowne zwycięstwo przez nokaut odniósł Tye Fields. Ten olbrzym ma 2 metry wzrostu i waży około 130 kg, przy czym nie można u niego znalezć grama tłuszczu. Tym razem znokautował już w trzeciej rundzie cenionego Saula Montanę.

    Na innej gali spotkali się znani Lewrance Clay-Bey i Derek Bryant. Walka była zacięta i wyrównana o czym może świadczyć punktacją sędziów, jeden punktował zwycięstwo Clay-Beya 96:94, a dwaj pozostali remis 95:95.
 

    Na gali w Warszawie drugie zwycięstwo odniósł Mariusz Wach, ale jego przeciwnik - podobnie jak wszyscy przeciwmnicy Polaków - nie miał za dużo wspólnego z boksem zawodowym. Dodajmy tylko, że zwyciężyli również Marcin Piątkowski (obronił w ten sposób pas Mistrza Polski wagi junior-średniej), Piotr Wilczewski i Mariusz Cendrowski. Miejmy nadzieję, że już niedługo ci cenieni przecież zawodnicy, spotkają się z mocniejszymi rywalami.